| Źródło: foto http://search.creativecommons.org/
Premier w Katowicach
PGG ma zastąpić Kompanię Węglową. Podobnie jak ona będzie to największa spółka górnicza w Unii Europejskiej. Jednak nie ma się z czego cieszyć, ani czym chwalić. Powołanie PGG to recepta rządu na problemy polskich kopalń węgla kamiennego. Czy dobra - wielu ekspertów z branży ma wątpliwości.
Dodajmy, że nie wszystkie kopalnie wydobywające węgiel kamienny mają kłopoty. Świetnie radzi sobie kopalnia Bogdanka na Lubelszczyźnie, zadając kłam twierdzeniom, że węgla się nie opłaca wydobywać. Bardzo dobrze radzi sobie prywatna kopalnia Siltech w Zabrzu, choć przyznać trzeba, że jest to niewielki zakład, zatrudniający kilkaset osób. Kilka prywatnych firm polskich, czeskich, niemieckich, ubiega się o zezwolenia na eksploatację śląskich złóż.
Kompania Węglowa jeszcze kilka lat temu zatrudniała około 50 tys. osób. W ciągu ostatnich lat zredukowała zatrudnienie o kilkanaście tysięcy. To fakt, przeczący mitowi, że zwykli górnicy nie godzą się na zmiany i nie są gotowi do poświęceń, by ratować swoje zakłady pracy.
Powstającą PGG mają wspierać spółki energetyczne. To rozwiązanie, o ile rzeczywiście zostanie zrealizowane, może ocalić polskie górnictwo. A pamiętajmy, że działające w Polsce elektrownie nastawione są na spalanie węgla. Nie mając swoich zakładów wydobywczych, Polska skazana będzie na import węgla z zagranicy (co i tak się dzieje), albo - co gorsza - na zakup energii elektrycznej poza granicami kraju.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj