| Źródło: Fot. Wikimedia, Piotr1952
Sośnica do likwidacji?
Rząd dysponuje listą kopalń będących pod kreską. Wśród sześciu, które w związku z tym może czekać likwidacja, jest gliwicka „Sośnica”. Kolejni politycy znowu oszukali górników! – słychać głosy w górniczym środowisku.
Jak informuje wtorkowe wydanie „Dziennika Gazety Prawnej”, Ministerstwo Energii przyjrzało się kopalniom węgla kamiennego i wytypowało te do zamknięcia. Problemem jest to kiedy i w jaki sposób otworzyć usta i tę niepopularną, szczególnie na Śląsku, informację przekazać opinii publicznej. Te szóstka wytypowanych kopalń zatrudnia bowiem 15 tysięcy ludzi, a każde jedno miejsce pracy w kopalni tworzy pięć obok.
Na czarnej liście znalazły się głównie zakłady ruchu górniczego należące do Polskiej Grupy Górniczej, w tym także KWK „Sośnica” z Gliwic.
Póki co, są to tylko doniesienia medialne. Żaden członek rządu zamiaru likwidacji kopalń oficjalnie nie potwierdził. Nie ma również pisemnych decyzji.
Kopalnie, o których mówi się, że mogą zostać zamknięte (tudzież: wygaszone, uśpione, zrestrukturyzowane), nazywane są z uporem maniaka „trwale nierentownymi”. Terminologia ta wzbudza kontrowersje w środowisku górniczym. Górnicy tłumaczą, że każdą kopalnię można wyprowadzić ponad kreskę. I mówią, że o wyniku finansowym najczęściej decydują czynniki niezależne, jak warunki geologiczne i zagrożenia. Jak twierdzą fedrujący na „Sośnicy”, ma ona szansę wyjść na prostą. Już teraz kopalnia ta wydobywa bardzo dużo węgla.
Zresztą potwierdza to opracowana na prośbę władz Gliwic analiza. Powstała ona na Politechnice Śląskiej, a jednym z jej współautprów jest odchodzący rektor prof. Andrzej Karbownik, w rządzie Jerzego Buzka wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo. Był autorem ówczesnego programu dobrowolnych odejść z górnictwa i zamykania nierentownych kopalń.
Czy rząd odważy się na tak ryzykowny politycznie plan, jak zamknięcie kopalń? A czemu nie?! Rząd PO pod przewodnictwem Donalda Tuska również zastrzegał, że zamykania kopalń nie będzie. Gdy Tusk wyjechał do Brukseli, jego następczyni Ewa Kopacz przygotowała listę kopalń do zamknięcia.
Politycy rządzącego dziś Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie zarzekali się, że jak wygrają wybory, nie pozwolą niszczyć górnictwa i zamykać kopalń. „Polskie górnictwo będzie miało szanse, będzie podstawą energetyki, będziecie mieli pracę, a środki, które przecież także ta władza chce przeznaczyć na to, by likwidować kopalnie, będą przeznaczone na inwestycje, na rozwój – zapewnił 12 stycznia przebywając na Śląsku prezes PiS Jarosław Kaczyński.
„Dziś ci, którzy mówią, że nie da się ratować polskich kopalń, że górnictwo to branża schyłkowa, nie tylko się mylą, ale mają złe intencje. Trzeba walczyć o polskie górnictwo i polską energetykę, jak robią to tutaj ludzie na Śląsku – mówiła 26 sierpnia 2015 roku posłanka i ówczesna kandydatkę na premiera Beata Szydło przed zabrzańską kopalnią. Z kolei około miesiąca później na antenie TVP Kraków stwierdziła: „Zamykanie kopalń nie jest rozwiązaniem. (…) Polska gospodarka i energetyka jest oparta o węgiel i tak będzie przez wiele lat”.
Już po wygranych przez PiS wyborach wiceminister energii odpowiedzialny za górnictwo węglowe Grzegorz Tobiszowski deklarował: „Zamykać kopalń nie będziemy. Mówiąc zaś o ich wyciszaniu, miałem na myśli proces racjonalnego gospodarowania majątkiem kopalń, którego część nie będzie już dalej używana” („Gość Niedzielny”, 21.01.2016 r.).
Raptem kilka dni temu Ministerstwo Rozwoju poinformowało, że w ramach tzw. „Planu Morawieckiego” przewiduje się kontynuację „Programu polskiej energetyki jądrowej” i powstanie dwóch siłowni o łącznej mocy 6000 MW.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj