Alarm! Awaria podwozia! Lądowanie z przygodami boeinga 737 z prawie 200 osobami na pokładzie.
| Źródło: fot. commons.wikimedia.org, Zetpe0202
Awaryjne lądowanie w Pyrzowicach
Na pokładzie boeinga 737, który dziś nadleciał z Wysp Kanaryjskich, by wylądować w Pyrzowicach, znajdowało się 187 pasażerów i 6 członków załogi. Gdy samolot podchodził do lądowania, piloci stwierdzili, że nie działają klapy zwiększające powierzchnię nośną skrzydeł. Natychmiast powiadomili o tym służby naziemne. Wszczęto alarm.
Międzynarodowy Port Lotniczy Katowice Airport ma własną straż pożarną. Dysponuje ona supernowoczesnymi samochodami gaśniczymi, przystosowanymi do gaszenia pożarów samolotów. Wyglądają one jak ciężarowe wyścigówki. Bo też mają dwie cechy odróżniające je od typowych samochodów straży pożarnej. Muszą rozwijać ogromne prędkości, by jechać równo z samolotem, który ląduje. Muszą też jak najszybciej wyrzucić ze zbiorników cały środek gaśniczy. Skuteczne gaszenie cysterny z wysokooktanowym paliwem, jaką jest każdy samolot pasażerski, polega właśnie na zbombardowaniu go jak największą ilością środka gaśniczego w jak najkrótszym czasie. Ale w dzisiejszej akcji uczestniczyły również inne jednostki straży pożarnej.
Pas, na którym miał usiąść uszkodzony boeing, obstawiono wozami gaśniczymi.Samolot usiadł na lotnisku z kilkunastominutowym opóźnieniem, co świadczy o niezwykłej sprawności, z jaką zadziałali strażacy.
W ostatnim czasie w Pyrzowicach dochodziło jednak do kilku awaryjnych lądowań, gdy samoloty miały rzeczywiście usterki. Boeing Lufthansy lądował z awarią jednego silnika. Inny boeing, który miał lecieć do Tel Avivu, musiał wrócić na pyrzowickie lotnisko, gdyż po starcie nie schowało się podwozie. Wcześniej przez dwie godziny krążył w powietrzu zrzucając paliwo. W atr sygnalizacja informowała, że podczas podchodzenia do lądowania nie wysunęło się podwozie, choć w rzeczywistości było wysunięte.
Czasami normalne lądowania kończą się znacznie gorzej niż awaryjne. Tak było w przypadku boeinga 737 prywatnej czeskiej linii lotniczej, którym podróżowali polscy turyści wracający z wakacji w Egipcie. Podczas lądowania samolot zjechał z pasa i zarył w ziemi. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Wszyscy pasażerowie podczas lądowania mieli zapięte pasy.
Do najsłynniejszych lądowań awaryjnych ostatnich lat doszło nie w Pyrzowicach. To najbardziej widowiskowe miało miejsce w USA. Pilot maszyny, w której rzeczywiście nie wysunęło się podwozie, usiadł na rzece Hudson. Ale jeszcze większą maestrią popisał się Polak. 1 listopada 2011 r. na Okęciu wylądował ze schowanym podwoziem boeing 767, wracający z USA. Tadeusz Wrona, który był kapitanem załogi samolotu, jest nie tylko prawdziwym mistrzem. Jest bohaterem.
Międzynarodowy Port Lotniczy Katowice Airport ma własną straż pożarną. Dysponuje ona supernowoczesnymi samochodami gaśniczymi, przystosowanymi do gaszenia pożarów samolotów. Wyglądają one jak ciężarowe wyścigówki. Bo też mają dwie cechy odróżniające je od typowych samochodów straży pożarnej. Muszą rozwijać ogromne prędkości, by jechać równo z samolotem, który ląduje. Muszą też jak najszybciej wyrzucić ze zbiorników cały środek gaśniczy. Skuteczne gaszenie cysterny z wysokooktanowym paliwem, jaką jest każdy samolot pasażerski, polega właśnie na zbombardowaniu go jak największą ilością środka gaśniczego w jak najkrótszym czasie. Ale w dzisiejszej akcji uczestniczyły również inne jednostki straży pożarnej.
Pas, na którym miał usiąść uszkodzony boeing, obstawiono wozami gaśniczymi.Samolot usiadł na lotnisku z kilkunastominutowym opóźnieniem, co świadczy o niezwykłej sprawności, z jaką zadziałali strażacy.
W ostatnim czasie w Pyrzowicach dochodziło jednak do kilku awaryjnych lądowań, gdy samoloty miały rzeczywiście usterki. Boeing Lufthansy lądował z awarią jednego silnika. Inny boeing, który miał lecieć do Tel Avivu, musiał wrócić na pyrzowickie lotnisko, gdyż po starcie nie schowało się podwozie. Wcześniej przez dwie godziny krążył w powietrzu zrzucając paliwo. W atr sygnalizacja informowała, że podczas podchodzenia do lądowania nie wysunęło się podwozie, choć w rzeczywistości było wysunięte.
Czasami normalne lądowania kończą się znacznie gorzej niż awaryjne. Tak było w przypadku boeinga 737 prywatnej czeskiej linii lotniczej, którym podróżowali polscy turyści wracający z wakacji w Egipcie. Podczas lądowania samolot zjechał z pasa i zarył w ziemi. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Wszyscy pasażerowie podczas lądowania mieli zapięte pasy.
Do najsłynniejszych lądowań awaryjnych ostatnich lat doszło nie w Pyrzowicach. To najbardziej widowiskowe miało miejsce w USA. Pilot maszyny, w której rzeczywiście nie wysunęło się podwozie, usiadł na rzece Hudson. Ale jeszcze większą maestrią popisał się Polak. 1 listopada 2011 r. na Okęciu wylądował ze schowanym podwoziem boeing 767, wracający z USA. Tadeusz Wrona, który był kapitanem załogi samolotu, jest nie tylko prawdziwym mistrzem. Jest bohaterem.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj